2 września 2010

tuż po

Obudziłam się nad ranem. Przez żaluzje wślizguje się do pokoju slonce - no pieknie, a więc koniec deszczu.
Otuliłam się szczelnie kocem, wciąż we śnie, przez przymknięte powieki szukam w puszce z lekarstwami wapna. Rozcięłam dwie saszetki i środkowy palec. Kurwa! Dopiero krew lejąca się strumieniem mnie ocuciła. Ułamek sekundy i znowu jakaś komplikacja. Nie mogłam uwazać, nie mogłam uważać...?! - Pytania retoryczne to moja specjalność o poranku. Woda utleniona, plaster, jeżynowe wapno do dna i wracam do ciepłego łóżka.
Zasnę czy nie zasnę? Głupia rana piecze! Ciekawe jak długo to będzie się goić. Do wesela…
W końcu usypiam, gdy moje myśli wędrują w kierunku miękkich, ciepłych krain.
Budzę się po raz drugi. To samo wślizgujące się słonce, ten sam koc.
No tak. Wydaje się, że wyzdrowiałam.
Uciskam twarz opuszkami palcow - opuchlizna chyba zniknęła. Dotykam przetłuszczonych włosów, przymykam znów powieki. Twarz bez grama makijażu od kilku dni. Umysł bez grama kofeiny. 10 godzin snu. I kilka niezłych obejrzanych filmów.
Czas wstawać.
Koniec z melodramatycznymi pytaniami, przemyśleniami rodem z Jane Austen, jebanymi wątpliwościami. Głupia rana piecze!
Jest mi zimno, kurwa, ale wstaje.
***
Telefon od M. na czczo, czarna kawa chwilę później, wrzątek w wannie. W lustrze wypoczęta twarz (po ostatnich perturbacjach, skłonna jestem uwierzyć, że cokolwiek odbijające się w lustrze należy do mnie. Reakcja uczuleniowa zrobiła ze mnie na kilka dni muminka), błyszczące oczy, miękka cera – błogosławiony sen!
Po tych leniwych dniach wypełnionych snem i kuracją witaminową, powrót do świata żywych wymaga więcej czasu i cierpliwości. Depilator i odżywka, regulowanie brwi, ręka lekko drży przy kreśleniu linii na górnej powiece, a plaster przeszkadza w myciu włosów. Zostawiam na paznokciach kilkudniowy lakier.
O niebo lepiej!

2 komentarze:

  1. wapnem łatwo się skaleczyć, skoro jeżynowe

    yours

    OdpowiedzUsuń
  2. coraz lepiej i lepiej! belle bouche, beaux mots.

    OdpowiedzUsuń