15 września 2010

nowa 4

Mówiłam, że sypiała zawsze 8 godzin? To nieprawda. Im bardziej była nieszczęśliwa, tym większy narzucała sobie rygor, tym więcej „muszę”, „powinnam”, „tak trzeba”.
Tamte wakacje nauczyły ją wysypiać się w niecałe 4 godziny. Potrafiła zapalić pierwszego papierosa na czczo, a przed wyjściem nie wypić kawy.
Chłopak przyszedł wkrótce. Wydawał się być zadowolony, że zastał ją na sofie. Co prawda, obydwoje byli nie lada zmęczeni, ale wciąż mieli sobie coś tam do powiedzenia. Ona zawsze stawała w obliczu tej obawy, że temat się wyczerpie, a przecież było nam tak ze sobą dobrze.
Zasnęli słodko spleceni, on chrapał i gadał trochę przez sen, ona nie mogła zasnąć jeszcze długo po nim. Zresztą to nic pewnego, że on śpi, nie oddycha tak głęboko jak zwykle, a jego ruchy są wciąż dokładne. Zasnęła nad ranem, chwilę później budzik oznajmił, że czas wstawać.
Przed wyjściem zapali jeszcze wspólnie papierosa, on powiedział, że lubi jej oczy, bo one wciąż się śmieją, zaparzył herbatę, zrobił kilka zdjęć. Odpowiedział, że będzie późno, około 19.
Pocałował ją w policzek na pożegnanie. Turbosłodkie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz